"Deutsche Welle": Morawiecki przegrał spór o migrację
Jednym z tematów dwudniowego szczytu RE jest kwestia relokacji imigrantów. Pierwszego dnia obrad kierownictwu Unii nie udało się uzgodnić wspólnego stanowiska w sprawie migracji.
– Polska pozostaje przy swoim stanowisku i przy stanowisku konkluzji Rady Europejskiej z 2018 roku. My cieszymy się z tego, że Polska jest krajem bezpiecznym, że 96 proc. ludzi uważa, że nie ma żadnego ryzyka wyjścia po zmroku gdzieś w swojej okolicy, pójścia na spacer – tłumaczył premier Mateusz Morawiecki przed piątkowym posiedzeniem.
– Tymczasem widzimy, co dzieje się w miastach Zachodniej Europy, bez wskazywania palcem, doskonale każdy może zobaczyć sobie jakie ryzyka wiążą się z tym, że jedna za drugą, fale nielegalnej migracji wpływają do danego kraju – dodał szef polskiego rządu.
"Deutsche Welle" o stanowisku Warszawy i Budapesztu
"Polsko-węgierskie zabiegi o odkręcenie ustaleń o »obowiązkowej solidarności« są teraz bez szans. Morawiecki i Orban w rewanżu zablokowali nowe zapisy o migracji, ale to bez wpływu na tę reformę" – komentuje przebieg rozmów w Brukseli serwis "Deutsche Welle".
Jak podkreśla korespondent portalu Tomasz Bielecki, rozmowy koncentrowały się wokół dwóch akapitów w pisemnych wnioskach szczytu o migracji. – Pojawiały się różne kompromisowe pomysły zapisów. Ale w praktyce Polsce i Węgrom chodziło o wycofanie się Unii z projektu reformy migracyjnej uzgodnionego na początku czerwca. I o wprowadzenie zasady jednomyślności tam, gdzie traktaty pozwalają na głosowania większościowe. A to niemożliwe, co tylko potwierdziło się podczas obrad – tłumaczy cytowany w tekście rozmówca "DW" z instytucji UE.
"Próba wprowadzenie weta w dziedzinę reform migracyjnych była – jak wynikało z przedszczytowych zapowiedzi wielu krajów Unii – z góry skazana na porażkę, więc Polska i Węgry ostatecznie postawiły na blokowanie zapisów o migracji. Nie zmieniły tego ani rozmowy dwustronne Charlesa Michela z Polakiem i potem z Węgrem, ani negocjacje w ich małe grupie po dołączeniu kanclerza Olafa Scholza i prezydenta Emmanuela Macrona" – czytamy dalej na stronie "Deutsche Welle".